Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćJeszcze kilka dni temu działacze Cracovii, z prezesem Janusze Filipiakiem na czele, zarzekali się, że nie puszczą Covilo do Szwajcarii. Bośniak próbował wymusić transfer od dłuższego czasu. Problem polegał na tym, że Lugano nie zamierzało za niego płacić. Dlatego jeden z najlepszych zawodników "Pasów" w ostatnich sezonach, groził zakończeniem kariery, jeżeli przy Kałuży nie zgodzą się na rozwiązanie kontraktu.

Z kolei Cracovia straszyła go karą dyscyplinarną a nawet zgłoszeniem sprawy do FIFA, że rozmawiał ze szwajcarskim klubem bez zgody działaczy z Krakowa. - Jak jednego puścimy, to każdy zacznie walić fochy, żebyśmy go puścili. Tak nie można klubem zarządzać. Płacimy piłkarzom kontrakty, Covilo wziął pieniądze za przedłużenie kontraktu, a teraz nie chciał się z niego wywiązać. Gdybym zgodził się na jego odejście, to każdy będzie mógł tupnąć nogą i strzelać fochy, że chce odejść – grzmiał prezes Filipiak.

Ale kiedy Covilo pokłócił się po jednym z treningów z wiceprezesem Jakubem Tabiszem, w Cracovii uznano, ze jego dłuższy pobyt pod Wawelem, może przynieść już tylko więcej szkody, niż pożytku. Bośniak najpierw został odesłany na urlop, który miał potrwać do 6 sierpnia, a potem dostał zgodę na testy medyczne w Lugano. Żeby Cracovia wyszła z całej historii jako tako z twarzą, szwajcarski klub przeleje na konto polskiego klubu symboliczną kwotę transferową.

Covilo nie będzie jedynym piłkarzem, który ostatnio występował w krakowskich klubach i zasili Lugano. Drugi gracze który wzmocni szwajcarski zespół, jest znany z występów w Wiśle Petar Brlek. Chorwat rok temu za dwa miliony euro trafił z zespołu "Białej Gwiazdy" do włoskiej Genoi. Tam jednak nie zdołał się przebić i na rundę wiosenną poprzedniego sezonu, został wypożyczony do klubu z Reymonta. Teraz także nie ma większych szans na to, żeby regularnie występować w barwach Genoi, dlatego zostanie odesłany do Lugano.