Chukwu jest nie tylko wielkim rozczarowaniem transferowym, ale także w bardzo dużym stopniu obciąża budżet płacowy mistrza Polski. Nigeryjczyk zarabia ponad 500 tysięcy euro rocznie i na liście wypłat przed nim, jest tylko Artur Jędrzejczyk. Dlatego klub z Łazienkowskiej od dłuższego czasu robi wszystko, żeby Chukwu się pozbyć.

Problem w tym, że nie tylko trudno znaleźć chętnego na jego usługi, to jeszcze do tej pory sam piłkarz nie był zdeterminowany do tego, żeby na siłę zmienić otocznie. Pojawiło się jednak światełko w tunelu, w postaci zainteresowania ze strony skandynawskich klubów. Chukwu grał w Norwegii w barwach Molde i należał tam do najlepszych zawodników całej ligi. Niewykluczone, że teraz wróci tam, gdzie szło mu najlepiej.

Legii zależy na definitywnym rozstaniu z Chukwu, ale najbardziej prawdopodobny scenariusz, to wypożyczenie z opcją pierwokupu Dobre i to, biorąc pod uwagę, że w Legii i tak żadnego pożytku z niego nie ma. Trener Romeo Jozak już kilka tygodni temu zdecydował, że nie bierze Nigeryjczyka pod uwagę przy ustalaniu kadry zespołu na rundę wiosenną.