Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować

Japończyk został ściągnięty do Legii latem, ale od razu z zastrzeżeniem, że trafi do drugiego zespołu. Mistrz Polski szukał doświadczonych graczy, którzy pomogliby w końcu wywalczyć awans do II ligi. Jednym z nich został Nishi. Ambicje Japończyka sięgają jednak wyżej, niż gra na czwartym poziomie rozgrywkowym. Od początku nie ukrywał, że jego celem jest przebicie się do kadry pierwszego zespołu. Za kadencji trenera Jacka Magiery nie dostał jednak zaproszenia na treningi z Guilherme i spółką.

Dopiero kiedy na stanowisku szkoleniowca Legii pojawił się Jozak, postanowił bliżej przyjrzeć się Nishiemu. Japończyk mógł wreszcie zaprezentować się na tle zawodników na co dzień występujących w pierwszym zespole. Co prawda na razie nie zaowocowało to powołaniem do kadry meczowej, ale Nishi może mieć nadzieję, iż w przyszłości może w końcu dostać szansę. O ile pozostanie w Legii, bo jak donosi łódzki oddział "Gazety Wyborczej", japońskiego pomocnika chce u siebie Widzew Łódź.

Trener Franciszek Smuda poszukuje wzmocnień, które zimą pozwoliłyby podnieść jakość sportową łódzkiego zespołu i jednym z kandydatów do gry w Widzewie jest właśnie Nishi. Co ciekawe, Japończyk ma już na swoim konie pobyt w łódzkim klubie, gdzie w 2015 roku był wypożyczony z gdańskiej Lechii.

Nishi ma ważny kontrakt z Legią tylko do końca obecnego sezonu, ale warszawski klub ma zagwarantowaną w umowie z Japończykiem opcję jej przedłużenia o kolejne 12 miesięcy. Wszystko wskazuje na to, że przy Łazienkowskiej będą chcieli skorzystać z tej możliwości. Nawet mimo tego, że Legia II ma raczej niewielkie szanse na awans do II ligi. Pytanie też, czy sam Nishi byłby zainteresowany transferem do innego klubu trzeciej ligi. Tym bardziej, że z pewnością będzie mógł liczyć na propozycje z I ligi, a nawet z ekstraklasy.