Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćRakels trafił do Lecha latem z angielskiego Reading. Został na razie wypożyczony do końca sezonu, ale poznański klub ma w czerwcu zdecydować, czy w życie wejdzie wcześniej już ustalony kontrakt, który ma obowiązywać do połowy 2021 roku. Gdyby dzisiaj ktoś miał przy Bułgarskiej podejmować decyzje o przyszłości Rakelsa, Łotysz nie miałby czego szukać w poznańskim zespole.

Była gwiazda Cracovii nie cieszy się zaufaniem trenera Nenada Bjelicy. Chorwat kompletnie na niego nie stawia Wystarczy wspomnieć, że po raz ostatni Rakels pojawił się na boisku w barwach "Kolejorza" na początku sierpnia. Od tamtej pory nie zagrał nawet minuty. Nieoficjalnie wiadomo, że szkoleniowiec Lecha ma spore zastrzeżenia nie tylko do jego formy sportowej, ale także fizycznej. Łotysz przed transferem do Lecha przez kilka miesięcy leczył kontuzję złamania kostki i do tej pory nie odzyskał optymalnej dyspozycji.

Jeśli szybko nic się nie zmieni i Rakels nie udowodni, że może być w Lechu przydatny, jego los będzie przesądzony. Tym bardziej, że Bjelica nie widzi w nim napastnika jak chciałby tego były gracz Cracovii, ale skrzydłowego. A to nie do końca odpowiada łotewskiemu zawodnikowi. Być może Rakels dostanie szansę w najbliższej kolejce, w meczu z Jagiellonią Białystok. Kontuzjowany jest Marco Situm, co powoduje, że trener Lecha będzie musiał poszukać nowych rozwiązań personalnych na skrzydle. Dla Łotysza może to być jeden z ostatnich testów przydatności w Lechu. Jeśli go obleje, jego sytuacja może być przesądzona...