Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćW ostatnich sezonach to właśnie Pawłowski był niekwestionowanym liderem ofensywy poznańskiego zespołu. To od niego najwięcej zależało, to do niego trafiała większość piłek od partnerów. Kiedy z jakichś powodów był niezdolny do gry, w Lechu ogłaszano alarm, bo wydawało się, że nie ma dla niego alternatywy. Ale w tym sezonie się to zmieniło. I to diametralnie.

Odkąd trenerem Lecha jest Bjelica, pozycja Pawłowskiego w drużynie słabła z tygodnia na tydzień. Do tego stopnia, że dzisiaj jest rezerwowym i to wcale nie tym z pierwszego szeregu. Dla 30-letniego zawodnika jest to sytuacja nowa, której z pewnością się nie spodziewał. W dodatku wygląda na to, że szybko się to raczej nie zmieni.

Pawłowski zdaje sobie sprawę, że u Bjelicy nie będzie miał łatwo. Doświadczony skrzydłowy nie chce, żeby w przyszłym sezonie sytuacja się powtórzyła. Nie chce spędzić kolejnego sezonu na ławce rezerwowych. W Lechu nikt mu takiej gwarancji nie da. Przynajmniej dopóki trenerem jest chorwacki szkoleniowiec.

Dlatego Pawłowski rozgląda się na nowym klubem i niewykluczone, że latem zdecyduje się na odejście z "Kolejorza". Mimo słabego sezonu, wciąż ma w polskiej lidze wyrobioną markę i chętnych na jego usługi nie powinno zabraknąć. Jednym z prawdopodobnych scenariuszy, jest jego powrót do Zagłębia Lubin, czyli klubu, w którym wypłynął na szersze wody. Ale nie jedynym, bo w swoim składzie chciałoby go mieć co najmniej pół ligi...