Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćDrągowski trafił latem do Fiorentiny z Jagiellonii Białystok i... w gole nie gra. Po części winna tej sytuacji może być kontuzja, której bramkarz młodzieżowej reprezentacji Polski doznał w trakcie letnich przygotowań do sezonu. Po powrocie do zdrowia trener Paulo Sousa na razie nie daje szans polskiemu golkiperowi. Co więcej, "Drążek" jest na razie dopiero trzecim wyborem szkoleniowca "Fiołków". Przed nim w hierarchii są Rumun Ciprian Tatarusanu i Włoch Luka Lezzerini.

Z tej sytuacji chciałby skorzystać Panathinaikos, który ma problemy z bramkarzami. Anglik Luke Steele, który w tej chwili jest golkiperem numer jeden "Koniczynek", nie spełnia oczekiwań. To samo można powiedzie o jego konkurencie, doświadczonym Greku Stefanosie Kotsolisie. Dlatego w Atenach chcą w zimowym okienku transferowym pozyskać brakarza, który będzie potrafił zapewnić większą stabilność defensywie greckiego zespołu.

Tyle tylko że są Drągowski nie pali się do przeprowadzki. - Specjalnie nie dziwi mnie to, że taka informacja się pojawiła, bo wspólnie z menedżerem Bartka dostajemy mnóstwo zapytań w sprawie wypożyczenia. Jest tylko jeden problem, syn nie za bardzo chce się ruszać z Florencji. I dobrze – mówi "Przeglądowi Sportowemu" ojciec byłego zawodnika Jagiellonii Dariusz Drągowski.

Według niego, w Fiorentinie także nie zamierzają się pozbywać polskiego bramkarza Nawet czasowo. - On cały czas jest nastolatkiem. Nie ma sensu żeby znowu zmieniał kraj, nawet na taki jak Grecja. Na razie nie gra, ale w klubie są zadowoleni z tego, jak pracuje na treningach. Rozmawiałem też z dyrektorem Fiorentiny Pantaleo Corvino. On też nie chce wypożyczać Bartka. Na razie ma jeździć na mecze Serie A i zaznajamiać się ze specyfikę ligi. O wypożyczeniu pomyślimy, jeżeli do końca sezonu Bartek nie dostanie szansy – mówi Drągowski senior.