Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćJeden z chińskich klubów oferuje za Nikolicia siedem milionów dolarów. Legia nie chciałaby pozbywać się najlepszego strzelca ekstraklasy, ale wiadomo, że to może być jedyny taki moment w który można byłoby na nim zarobić wielkie pieniądze. Dlatego działacze wicemistrza Polski nie mówią z góry "nie" transferowi reprezentanta Węgier do Chin. Tym bardziej, jeśli miałaby opiewać na wspomniane siedem milionów dolarów.

- Żadna propozycja z taką kwotą do nas nie wpłynęła. Jeżeli tak się stanie, to będziemy się zastanawiać. Dzwonią do nas różni przedstawiciele i niestety jeszcze przez dziewięć dni będziemy musieli to przetrzymać – mówi w audycji "Tok gra Legia" Leśnodorski. Dlaczego przez dziewięć dni? Bo jeszcze do 26 lutego w Chinach jest otwarte okienko transferowe i do tego czasu tamtejsze kluby mogą kupować nowych zawodników.

Dopóki będzie ono otwarte, kibice Legii nie będą mogli spać spokojnie w z uwagi na realną perspektywę odejścia "Niko". - Na razie jesteśmy przygotowani na każdą ewentualność, ale wolelibyśmy się go nie pozbywać. Węgier nie ma wpisanej w kontrakcie klauzuli odstępnego – tłumaczy prezes Legii.