Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćNie ma co ukrywać, że sprowadzenie Marcina Robaka i Denisa Thomallii, przynajmniej na razie, nie okazało się realnym wzmocnieniem siły ofensywnej "Kolejorza". Wręcz przeciwnie, Lech zdecydowanie lepiej wyglądał pod względem skuteczności w poprzednim sezonie, kiedy w ataku najczęściej występował nominalny pomocnik Kasper Hamalainen.

Dodatkowo Robak doznał poważnej kontuzji i przez dłuższy czas trener Skorża jest skazany na Thomallę. Co prawda jest jeszcze David Holman, ale Węgier chyba już w Lechu nie ma czego szukać. Z kolei Niemiec ma trudny start w realiach polskiej ekstraklasy i na razie zawodzi. Problem polega na tym, że działacze "Kolejorza" nie przewidywali, że będą musieli tego lata rozglądać się za jeszcze jednym napastnikiem i nie mają wytypowanych kandydatów, z którymi można byłoby szybko usiąść do negocjacji transferowych.

Pozyskanie napastnika to nie jedyna potrzeba chwili w Lechu. Zespołowi potrzebna jest także świeża krew na skrzydłach. Gergo Lovrencsics po kontuzji dopiero szuka formy, Dariusz Formella rozczarowuje, Dawid Kownacki ma problemy z urazami, a Szymon Pawłowski nie jest w tak dobrej dyspozycji jak jeszcze kilka tygodni temu. Dlatego tutaj też przydałby się ktoś nowy, kto wprowadziłby trochę świeżego powiewu do składu Lecha.

Trener "Kolejorza" liczy na to, że do końca okienka transferowego, skład jego zespołu zostanie jeszcze wzmocniony. Pytanie tylko, czy oprócz Gajosa z Jagiellonii, uda się pozyskać jeszcze kogoś, kto mógłby z miejsca wnieść potrzebną jakość do drużyny mistrza Polski.