Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćLech zaproponował snajperowi Śląska dwuletnią umowę, z zarobkami na poziomie ponad 300 tysięcy euro rocznie. To poziom, którego nie był w stanie zaoferować portugalskiemu napastnikowi Śląsk Wrocław. Dlatego też Marco Paixao, mimo że czekał do ostatniej chwili na propozycję, nie podpisze nowego kontraktu z zespołem z Dolnego Śląska. Przeniesie się do Poznania, gdzie oprócz sporej podwyżki, czeka na niego perspektywa walki o awans do Ligi Mistrzów.

Snajper wyborowy Śląska ma za sobą taką sobie rundę wiosenną. Co prawda strzelił dla wrocławskiego zespołu pięć goli, ale pod jego adresem było też sporo zastrzeżeń. Także od trenera Tadeusza Pawłowskiego, który nawet zdecydował się na odebranie mu opaski kapitana zespołu, sugerując, że Portugalczyk nie daje z siebie wszystkiego w wiosennych meczach. Później co prawda obaj panowie doszli do porozumienia, ale rola Marco Paixao w jego zespole nie była już tak kluczowa, jak w poprzednim sezonie. Trzeba też pamiętać o tym, że Portugalczyk stracił praktycznie cała rundę jesienną z powodu poważnej kontuzji, po której jednak nie ma już śladu.

W Lechu ma być napastnikiem, którego po odejściu Łukasza Teodorczyka do Dynama Kijów, poznańskiemu zespołowi brakowało. Zaur Sadajew, który trafił do "Kolejorza" na wypożyczenie z Tereka Grozny nie był typowym łowcą goli, chociaż miał też swoje walory. Paixao ma być jednym z tych, który rozwiąże problemy mistrza Polski ze skutecznością pod bramką przeciwnika.