Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćNa pewno nie takiego startu w rundzie wiosennej oczekiwali kibice Wisły Kraków. Porażki wyjazdowe z Lechią Gdańsk i GKS-em Bełchatów a także remis u siebie z Pogonią Szczecin, nikogo pod Wawelem nie mogą zadowolić. Jeszcze bardziej martwi styl gry zespołu "Białej Gwiazdy". Defensywa krakowskiej drużyny jest dziurawa jak sito. Udowodnił to napastnik "Brunatnych" Arkadiusz Piech, który robił z obrońcami Wisły, co tylko chciał.

W ofensywie w pierwszych dwóch meczach było koszmarnie, bo krakowski zespół nie potrafił stwarzać dogodnych sytuacji pod bramką rywali. W Bełchatowie było pod tym względem trochę lepiej, Ale co z tego, skoro Paweł Brożek przegrywał wszystkie pojedynki z bramkarzem GKS-u Dariuszem Trelą. Jedyną bramkę Wisła strzeliła po stałym fragmencie gry, po dośrodkowaniu z rzutu rożnego. To trochę zbyt mało jak na zespół, który miał bić się o europejskie puchary.

Teraz bardziej niż myśleć o europejskich pucharach, trzeba się oglądać za siebie, bo jak tak dalej pójdzie, Wisły może zabraknąć w grupie mistrzowskiej po sezonie zasadniczym. - Chcieliśmy się zaprezentować z jak najlepszej strony. Niestety, nie strzelamy bramek i ofensywnie nie gramy tak, jakbym chciał, dlatego tak trudno nam wygrywać mecze. To musi się zmienić, bo coraz bliżej nas są zespoły z drugiej ósemki. Mecz z Zawiszą musimy wygrać – mówi trener Smuda. Szkoleniowiec Wisły czuje "pismo nosem", bo w Krakowie już "ćwierkają", że każdy inny wynik niż zwycięstwo w kolejnym meczu, będzie oznaczał jego dymisję...