Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćWedług Kamińskiego, o całym zamieszaniu wokół jego rzekomego transferu, dowiedział się... w drodze na mecze do Krakowa. - Jak koledzy mi o tym powiedzieli w autobusie, to byłem przekonany, że kierują swoje słowa do... Karola Linettego. On akurat siedzi zawsze przede mną i myślałem, że ta cała gadka o nim. Dopiero po chwili dotarło, że to o mnie. Cóż, byłem bardzo zdziwiony. Nie, ja na ten temat nic nie wiem i nawet nie wiem, skąd ta plotka się wzięła – mówi środkowy obrońca Lecha.

Kamiński zaznacza, że w ogóle nie emocjonuje się tymi doniesieniami. Nie rozmawiał też na ten temat ze swoim agentem. - Do nikogo nie dzwoniłem, bo gdyby był temat, to droga byłaby odwrotna - menedżer sam by się skontaktował. Cóż, przeczytałem te doniesienia i... zostawiłem to. Chciałem mieć święty spokój, bo najważniejszy był dla nas mecz w Krakowie – podsumował "Kamyk". Przypomnijmy, że zdaniem Pedulli, do transferu miałoby dojść w styczniowym okienku. BVB miałaby być gotowe do wyłożenia trzech milionów euro na transakcję pozyskania lechity.