Aktualności
 
Piłkarze zarabiają... za mało?!
 
1. listopada 2010, 17:55
autor: Marek Jakubowski
źródło: Fakt
 
Biznesowy miesięcznik "Forbes" podał listę najlepiej zarabiających sportowców globu. W pierwszej dziesiątce pojawił się tylko jeden piłkarz.
Jest nim David Beckham, który na co dzień kopie piłkę w LA Galaxy, czyli gdzieś na peryferiach wielkiego futbolu.

Do zwrócenia uwagi na zarobki piłkarzy zachęciła nas zawierucha z Wayne'em Rooneyem. Napastnik Manchesteru United ogłosił wszem i wobec, że ma zamiar zmienić klub. Oficjalnie, chce poszukać nowych wyzwań, a dodatkowo przy Old Trafford nikt nie był w stanie dać mu gwarancji, iż Czerwone Diabły w ciągu najbliższych lat wciąż będą czołową drużyną Europy. Dopiero teraz okazało się, że chodziło o coś zupełnie innego, a więc o pieniądze. Rooney ostatecznie zapomniał o nowych wyzwaniach i po obietnicy solidnej podwyżki z chęcią zaakceptował nowy kontrakt. Zrobił to z dużą przyjemnością, bo już wcześniej specjaliści od wizerunku ostrzegali go, że afera związana z prostytutką Jennifer Thompson będzie kosztować go utratę dochodów związanych z reklamami. Musiał więc znaleźć inny sposób, by załatać dziurę w domowym budżecie.

Zarobki napastnika reprezentacji Anglii to ostatnio na Wyspach Brytyjskich gorący temat. W lutym Rooney ciągał się po sądach z agentami, których oskarżył o wyłudzanie od niego pieniędzy. Publiczność na sali wstrzymała oddech, gdy sędzia poprosił piłkarza o ujawnienie wysokości zarobków. Ciekawość nie została jednak zaspokojona, bo Rooney sięgnął do kieszeni swojej błękitnej marynarki i wyciągnął pieczołowicie złożony kawałek papieru. Kolejni adwokaci podawali sobie kartkę z rąk do rąk, wybałuszając przy tym oczy. Wreszcie kartka trafiła do sędziego, który spokojnie kontynuował proces. Udawał, że na nim wymienione kwoty wrażenia nie robią. Najwyraźniej jest dobrym aktorem, bo zarobki w wysokości 65 tysięcy złotych dziennie dla zwykłego śmiertelnika są po prostu niewyobrażalne. A jednak Rooney ze swoimi 23 milionami dolarów rocznie u niektórych wzbudza jedynie uśmiech politowania. I on doskonale o tym wie, dlatego tak bardzo chciał to zmienić.

David Beckham, który jako jedyny przedstawiciel najpopularniejszej dyscypliny sportowej na świecie, wdarł się do czołowej dziesiątki listy "Forbesa", rocznie inkasuje blisko dwukrotność zarobków Rooneya, bo około 42 miliony dolarów. A umówmy się, że w Stanach Zjednoczonych przebywa właśnie na piłkarskiej emeryturze, podczas gdy napastnik Manchesteru jest u szczytu swojej kariery. I choć jego zarobki, dla większości z nas, wciąż są po prostu kosmiczne, on wie, że może być jeszcze lepiej. Być może wpadło mu w rękę opracowanie "Forbesa", gdzie próżno szukał swojego nazwiska. A części z najlepiej zarabiających sportowców po prostu... nie znał.

Kim więc są ci szczęściarze, na których piłkarze mogą patrzeć z wypiekami zazdrości na twarzy? Przyjrzyjmy się liście "The Highest Paid Athletes In 2010".

W pierwszej dwudziestce jest dwóch piłkarzy (oprócz Beckhama, w rankingu znalazł się także Cristiano Ronaldo, który z zarobkami w wysokości 35 milionów 800 tysięcy dolarów zajął 13. pozycję), za to aż czterech przedstawicieli futbolu amerykańskiego. Najwyżej spośród nich ulokował się Eli Manning, który łącznie zarobi w tym roku 39 milionów 900 tysięcy dolarów. Znalazło się miejsce dla trzech koszykarzy grających w NBA, co dziwi już mniej, bo przecież amerykańska liga koszykówki cieszy się wielkim zainteresowaniem na całym świecie. Koszulka Kobe Bryanta (3. pozycja z zarobkami rzędu 48 milionów dolarów) to najlepiej sprzedający się trykot koszykarski w Stanach, Europie i Azji.

Ograniczając się do pierwszej dziesiątki, znajdziemy tam dwóch graczy NFL, którzy zamykają tę stawkę. Miejsce ósme zajmuje drugi najlepiej zarabiający bokser na świecie. Mowa o Mannym Pacquiao. Zarobki tego siedmiokrotnego mistrza świata w siedmiu różnych kategoriach wagowych są oceniane na 42 milionów dolarów rocznie. Nie dostaje ich za darmo - potrafił przecież pokonać cięższego od siebie Oscara de la Hoyę. Tuż przed nim jest koszykarz LeBron James, który zarabia niemal tyle, co zwycięzca 16 turniejów Wielkiego Szlema - Roger Federer. Wyżej są już tylko wymienieni wcześniej Beckham i Bryant, golfista Phil Mickelson i bokser Floyd Mayweather (65 milionów dolarów). Na szczycie niezmiennie od siedmiu lat pozostaje Tiger Woods. Jego tegoroczne zarobki wyceniono na 105 milionów dolarów.

Specjalistom z "Forbesa" najwyraźniej umknął Leo Messi. Dzięki nowemu kontraktowi z Barceloną, a także umowom sponsorskim z takimi markami jak: Pepsi, Gillette, Gatorade, Konami, Air Europa, Telefonica/Movistar, SportCenter/ESPN, Damm, Danone, Lody For Men, Storkman, Repsol YPF, SanDisk i Mirage/Seiko może liczyć na dochody rzędu 46 milionów dolarów rocznie, co lokuje go nawet przed Beckhamem. Argentyńczyk i tak nie wytrzymuje jednak porównania z Woodsem. Piłka nożna w porównaniu do golfa to finansowy zaścianek.

Najbardziej zaskakujące jest jednak nie to, że wygrał właśnie Woods, bo w końcu ktoś przecież musiał zająć pierwszą pozycję. Zadziwia natomiast przewaga, jaką amerykański golfista wypracował nad resztą stawki - Mayweathera prześcignął o 40 milionów. A różnica była jeszcze większa, bo w roku 2008 zarobił 128 milionów. Co składa się na ten sukces? Tylko 10 procent zarobków zdobywa dzięki wygrywaniu kolejnych zawodów, reszta pochodzi z rozlicznych kontraktów reklamowych. Spece od marketingu szybko ujrzeli w nim świetny nośnik reklamowy i w tylko niewielkim stopniu ten stan rzeczy zmienił skandal związany z małżeńską zdradą. Ocenia się, że w minionym roku koncern Nike zarobił na Woodsie ponad 600 milionów dolarów.

Wiele wskazuje też na to, że aby wedrzeć się do czołowej dziesiątki, trzeba przenieść się do Ameryki. Większość najlepiej zarabiających sportowców na co dzień przebywa właśnie w Stanach i tam zdobywa pozycję finansowego potentata.

A jak jest na naszym podwórku? Inaczej, bo w pierwszej dziesiątce najlepiej zarabiających sportowców jest aż pięciu piłkarzy - tak przynajmniej wynika z opracowania "Super Expressu" za miniony rok. Liderem jest Robert Kubica z łącznymi poborami w wysokości 6 milionów 200 tysięcy dolarów. 2 miliony 700 tysięcy dolarów rocznie zarabia bramkarz Manchesteru United, Tomasz Kuszczak. Oprócz niego, w pierwszej dziesiątce lokują się także: Artur Boruc, Jerzy Dudek, Łukasz Fabiański i Ireneusz Jeleń. Polscy piłkarze nie mogą więc czuć się niedoceniani. Szczególnie, jeśli spojrzymy na grę futbolowej reprezentacji w ostatnich miesiącach.

 
 
 
powrót » do góry » drukuj wyślij link komentarze (0) dodaj komentarz