Kliknij na zdjęcie, aby je skomentowaćLech latem może zarobić na sprzedaży swoich zawodników nawet dziesięć milionów euro. Ile z tego jest gotów przeznaczyć na sprowadzenie nowych piłkarzy? - Nie podam konkretnych procentów, bo to byłoby niepoważne. Zwłaszcza że jeszcze nawet nie wiadomo, czy i ile dostaniemy. W przypadku Janka Bednarka chcę powiedzieć jasno - nikt na siłę nie wypycha go z klubu. To nie przypadek, że największe zainteresowanie wśród innych klubów budzą właśnie nasi wychowankowie – mówi Klimczak.

- To jest dowodem na to, że szkolenie w Lechu mamy na bardzo wysokim poziomie. Naszymi graczami interesuje się pół Europy. Z jednej strony szkoda się z nimi rozstawać. Z drugiej strony są czasem oferty nie do odrzucenia. Niech idą w świat i robią dobrą reklamę Lechowi Poznań – tak jak Karol Linetty – podkreśla szef poznańskiego klubu.

Oferta dla Bednarka z angielskiego Southampton może wynieść nawet sześć milionów euro. - Janka mogliśmy przecież sprzedać już zimą i nie zrobiliśmy tego. A teraz? Są takie oferty, wobec których nie można przejść obojętnie. Jak w tym przypadku przyjdzie już konkretna propozycja, to będziemy się zastanawiać. Na razie na papierze nic nie mamy – mówi prezes Lecha.

Dla Lecha nadal problem jest wydanie miliona euro na jednego piłkarza. - Rok temu powiedziałem, że nie stać nas takie transfery. Wtedy kupowaliśmy za 300 tysięcy, teraz pewnie możemy pozwolić sobie na takie za 500-700. Chcemy piłkarzy coraz droższych - to jasne. I moglibyśmy zapewne znaleźć ten magiczny milion. Jeśli miałby to być jeden zawodnik, to musiałby być lokomotywą ciągnącą całą drużynę. My w tym okienku wydamy sporo, ale na kilku piłkarzy – deklaruje Klimczak.