Kliknij na zdjęcie, aby je skomentować
Działacze beniaminka Ekstraklasy sprzedadzą zawodnika za co najmniej 1 milion 500 tysięcy euro.

Wiadomość o chęci pozyskania napastnika reprezentacji Litwy przez zespół z Izraela potwierdza wiceprezes Widzewa Mateusz Cacek.

- Przedstawiciele Hapoelu kontaktowali się z nami. Czekamy teraz na oficjalną ofertę. Żebyśmy sprzedali Darvydasa, kontrahenci musieliby zbliżyć się do naszych oczekiwań - powiedział nam Cacek.

Latem po raz pierwszy Hapoel rozmawiał z władzami łódzkiego klubu na temat transferu Sernasa. Mistrz Izraela zaprosił nawet piłkarza na testy i badania wydolnościowe. Kluby nie doszły jednak do porozumienia, bo - jak przekonywał prezes Widzewa - Haopel nie chciał spełnić wymagań finansowych łodzian.

Nieoficjalnie mówiło się, że Widzew zażądał wtedy 1 milion euro. Teraz kwota na pewno wzrosła, bo piłkarz, który do Widzewa trafił z Vetry Wilno, miał bardzo udany początek sezonu, a w meczach reprezentacji walczącej o zakwalifikowanie się na EURO 2012 spisywał się bez zarzutów. W spotkaniu z Hiszpanią pokonał nawet Ikera Casillasa.

- Ten gol sprawił, że więcej osób poznało moje nazwisko - cieszył się Sernas.

Na pytanie, czy już gotowy na transfer do mocniejszego klubu, odpowiedział: - Poczekajmy do końca rundy. W Łodzi nie jest mi źle, ale jeśli pojawi się atrakcyjna oferta, to myślę, że szefowie Widzewa pozwolą mi odejść.

Ale Hapoel to nie jedyny zespół zainteresowany Litwinem. Podobno Sernasa chętnie widzieliby w swoich zespołach szkoleniowiec warszawskiej Polonii Paweł Janas oraz trener Wisły Kraków Robert Maaskant.
Jaka suma odstępnego zadowoliłaby Widzew? - O kwotach nie chcę mówić - stanowczo reaguje Mateusz Cacek, ale z tego, co wiemy, Widzew nie zamierza zejść poniżej 1 miliona 500 tysięcy euro.

Wygląda więc na to, że łodzianie mogą nieźle zarobić na transferze piłkarza, za którego musieli zapłacić zaledwie 100 tysięcy zł.